Przycinanie kostki brukowej w czasie układania
Kiedy przyjrzeć się sposobom pracy ekip brukarskich, łatwo można dostrzec, że funkcjonują dwie szkoły dotyczące przycinania kostki i wypełniania ubytków, które pojawiają się siłą rzeczy na skraju układanego fragmentu lub w pobliżu przeszkód: fundamentów lamp, studzienek kanalizacyjnych lub komunikacyjnych itd. Dawniej bezwzględnie zalecano natychmiastowe docinanie kostki i układanie na bieżąco, jednak ta technika jest dość niewygodna i ma pewne wady. Dziś też wielu producentów kostki i praktyków brukarstwa proponuje takie postępowanie, ale bardzo często ubytki pozostawia się do wypełnienia na końcu.
Układanie kostki brukowej etapami, bez zostawiania pustych miejsc jest wygodne, jeśli przycinane kawałki nie są zbyt małe, a ekipa brukarska na tyle duża, że jeden pracownik może zajmować się bieżącym układaniem, a drugi docinaniem. W ten sposób wszystkie kostki są dopasowywane na bieżąco, więc nie pozostaje żadna wolna przestrzeń, a ryzyko, że którykolwiek element się przesunie, jest zminimalizowane. Dzięki temu można być spokojnym o jakość ukończonej nawierzchni. Z drugiej jednak strony, jeśli miejsce prac nie jest narażone na przypadkowe zniszczenie fragmentów nawierzchni, np. przez nierozważnych przechodniów lub celowe działanie, to wygodniej jest pozostawić miejsca do uzupełnienia. Wtedy, kiedy cała nawierzchnia jest już praktycznie gotowa, można z większą pewnością wymierzyć i dopasować brakujące fragmenty kostek i ułożyć je na miejscu. Tutaj jednak potrzeba doświadczonego brukarza, ponieważ nawierzchnia musi być spasowana maksymalnie ciasno, a więc docinanie musi również odbywać się bez marginesu. Ubicie takiej nawierzchni może być trudniejsze, a ryzyko uszkodzenia sąsiednich kostek jest większe niż gdyby układać cały obszar od razu. Ten sposób jest też wygodniejszy, ponieważ brukarz nie musi co chwilę wstawać do piły i docinać kostek, co robi się pojedynczo. A równie istotna, co wygoda, jest jakość wykonania, ponieważ nieukończona nawierzchnia jest jeszcze podatna na przesunięcia kostek, które, choć mogą wydawać się niewielkie, w całkowitym rozrachunku powodują, że nawierzchnia może mieć tendencję do zapadania się lub wypłukiwania piasku między kostkami.
Dziś używa się obu sposobów układania kostki. Tak naprawdę kolejność nie jest przesadnie istotna. Tym, co się liczy, jest dokładność i możliwość ciasnego spasowania kostek. To jedyny powód, dla którego prac nie zaczyna się od środka nawierzchni – nie wolno chodzić po piasku z warstwy wyrównującej, aby nie zaburzyć jej struktury i nie spowodować, że kostki miałyby za dużo luzu. Dlatego wystarczy układać od brzegu, a wypełnienie brakujących fragmentów można – nawet jeśli generalnie zaleca się inaczej – zostawić na później.